+1
feel 17 kwietnia 2015 17:02
Witam
W lutym zrobiłem sobie kilkutygodniową, samotną podróż przez Stany Zjednoczone i Karaiby. Zacząłem w Seattle, wstąpiłem do Whistler (Kanada), po czym poleciałem na Jamajkę. Moją wyprawę dookoła Jamajki opisałem w innym wątku:
jamajka-samodzielna-podroz-duzo-zdjec,211,66239

W tym wątku zamierzam udokumentować mój pobyt na Florydzie oraz w Nowym Orleanie, gdzie miałem okazję uczestniczyć w hucznej celebracji końca karnawału (Mardi Gras).

Sam lot z Montego Bay do Fort Lauderdale zapewnił bardzo ładne widoki:

Image

Image

Na Florydzie postanowiłem zaszaleć i zdecydowałem się wypożyczyć Forda Mustanga cabrio, żeby zaznać trochę American Dream ;)

Image

Jak się szybko okazało, pomysł był baaaardzo mało oryginalny. Na oko jakieś 90% kabrioletów w okolicy Miami to właśnie Mustangi. Prawdopodobnie duża większość z nich należała do wypożyczalni i była użytkowana przez turystów.

Nie zmienia to faktu, że podróż kabrioletem przez Florydę o tej porze roku jest bardzo przyjemna. Rano trochę zimno, ale za dnia można spokojnie opuścić dach i delektować się przysłowiowym wiatrem we włosach ;)

Nocleg miałem w hostelu w Miami Beach. Tu od razu przestroga – bardzo ciężko znaleźć tam wolne miejsce postojowe w rozsądnej cenie. Ja jeździłem prawie godzinę, zanim znalazłem dogodne miejsce. Korzystałem z niego do końca wyjazdu, bo mało kto o nim wiedział i było darmowe :)

Kanały w okolicy mojego hostelu:

Image

Jako że w Miami byłem już wcześniej w samym mieście nie spędziłem dużo czasu. Zamiast tego trochę pojeździłem po Florydzie. Moim pierwszym celem były bagna Everglades.
Na Florydzie żyje ponad 1.2 milionów aligatorów i to widać bez wchodzenia do parku narodowego. W kanałach przy autostradzie wylegują się takie oto "forfitery":

Image

Często trudno je zauważyć na pierwszy rzut oka
Image

Najlepszym chyba miejscem do podglądania dzikiego życia Florydy z bliska jest Shark Valle. Pojechałem tam i zaparkowałem przy autostradzie żeby oszczędzić kilka dolarów. Wychodzę z samochodu i słyszę… gitarę. Odwracam się i widzę tego kolesia:

Image

Pogadałem z nim trochę - okazało się, że wędruje wzdłuż amerykańskich autostrad grająca po drodze na gitarze. Swoje przeżycia opisuje na blogu: http://www.dudetrek.com

Image

W Shark Valley aligatory są po prostu wszędzie! Specjalna trasa wzdłuż kanału pozwala obcować z nimi dosłownie na wyciągnięcie ręki (odradzam - ja wystawiałem GoPro na kijku ;)). Jest to pętla o łącznej długości prawie 30km. Po środku znajduje się wieża obserwacyjna, skąd można podziwiać panoramę okolicy. Odwiedzający Shark Valley mają 3 opcje poruszania się: na piechotę, rowerem z wypożyczalni (9USD/h) oraz specjalnym tramwajem. Mi najbardziej przypadł do gustu rower:

Image

Aligatory wylegują się tuż przy samej trasie i wyglądają dość leniwie, ale widziałem z jaką szybkością atakują!

Image

Małe aligatorki na grzbiecie mamy:

Image

Oprócz aligatorów mnóstwo jest różnych gatunków ptaków, żółwi itp. Ten na moich oczach zjadł małego aligatorka z poprzedniego zdjęcia

Image


CDNPo wizycie w Shark Valley udałem się dalej na zachód drogą 41, przecinającą cały półwysep. Moim celem było Everglades City. Po drodze zatrzymałem się przy chyba najmniejszej poczcie w USA:

Image

W Everglades Cityy przejechałem się tzw "Airboat". Jest to płaskodenna łódź bez śruby, napędzana za pomocą dużego wiatraka. Wiatrak i specjalne "skrzydła" służą również do kierowania. Tylko takim czymś da się przemieszczać po okolicznych bagnach:

Image

Image

Image

Po bagnach powrót do Miami i krótki relaks w Miami Baech

Image

Image

Potem jeszcze zachód słońca nad Miami i spać:

Image


CDNDrugiego dnia wybrałem się na Key West. Key West to ostatnia wyspa w archipelagu Florida Keys. Wszystkie wyspy (czyli "Keys") połączone są autostradą "Overseas highway", której duża część biegnie przez środek morza. Wrażenie z jazdy trochę nierealne – jedzie się autostradą, a po lewej i prawej stronie turkusowa woda.

Image

Image

Trasa wprost wymarzona na przejażdżkę kabrioletem.

Image

Równolegle do autostrady biegła kiedyś linia kolejowa, ale dziś jest już nieczynna. Teraz jest tam trasa rowerowo-spacerowa.

Image

Image

Na każdej z wysp jest coś ciekawe do zobaczenia lub zrobienia: parki narodowe, snorkling na rafie i wiele innych. Ja na moje miejsce dłuższego postoju wybrałem "Bahia Honda State Park", który słynie z urokliwych plaż:

Image

O tym co tam robiłem i o reszcie wycieczki w następnym odcinku.Jako że wszystkie wyspy Florida Keys słyną z doskonałych warunków do snorklingu, postanowiłem sam spróbować. Można snorkelować bezpośrednio z każdej wyspy, ale wtedy za dużo się nie zobaczy. Żeby naprawdę docenić bogactwo podwodnego życia trzeba się udać na rafę. W tym celu wsiadłem na stateczek wycieczkowy w Bahia Honda State Park.

Stateczek wypływa na zewnątrz poprzez specjalnie wycięty przejazd w starym moście.

Image

Cały sprzęt można wypożyczyć na miejscu. Temperatura wody na początku lutego to około 22 stopnie. Dla mnie wystarczająco, żeby spędzić w wodzie godzinę bez pianki, ale większość turystów decydowało się jednak pianki wypożyczyć.

Image

Dozwolony obszar do nurkowania nie był zbyt duży, ale i tak pozwalał zobaczyć różne morskie stwory. Mi najbardziej podobał się żółw:

Image

Więcej ujęć z rafy zamieszczę w planowanym filmie z wyprawy.

Po powrocie z wycieczki statkiem (około 2h) ruszyłem w dalszą drogę i dotarłem na Key West przed zachodem słońca. Samo Key West to całkiem urokliwe miasteczko, choć w najpopularniejszej części bardzo zapełnione turystami. Mieszkał tam przez długi czas Hemingway i jego dom jest jedną z głównych atrakcji.

Typowa architektura Key West:

Image

Image

Image

Najbardziej wysunięty na południe punkt w USA - tylko 90 mil do Kuby

Image

Słońce zaszło dosyć szybko po moim przyjeździe:

Image

Image

Czas wracać do Miami. Droga powrotna upłynęła szybko i przyjemnie. Mały ruch, szeroka droga i Mustang – czego chcieć więcej? :)
---
W następnym odcinku polecimy do Nowego Orleanu ;)Po 2 intensywnych dniach na Florydzie wsiadłem na pokład kolejnego samolotu i poleciałem do Nowego Orlenu. Po drodze piękne widoki na Missisipi:

Image

Image

Myśl o tej wycieczce „chodziła za mną” odkąd obejrzałem serial HBO „Treme”. Najbardziej chciałem zobaczyć nocne parady plemion "indiańskich". Owi "indianie" to de facto potomkowie niewolników, którzy znaleźli schronienie u plemion indiańskich po ucieczce z plantacji i przejęli zwyczaje swoich gospodarzy. Ręcznie szyte kostiumy są bardzo szczegółowe i robią duże wrażenie. Właśnie to pomieszanie kultur i adaptacja cudzych zwyczajów fascynowało mnie najbardziej.

Image

Niestety, okazało się, że plemiona wychodzą na ulicę tylko 1 raz w roku, w nocy z wtorku na środę na zakończenie karnawału (Mardi Gras w dosłownym tłumaczeniu to "tłusty wtorek"), czyli 2 dni po moim wylocie. Na pocieszenie zostało mi tylko muzeum, mieszczące się w domu jednego z plemion.

Image

Image

Image

Najciekawszymi eksponatami są stroje używane przez Indian podczas parad. Kostiumy są szyte ręcznie przez cały rok z bardzo dużą starannością i dbałością o detale:

Image

Image

W następnym odcinku więcej o samym mieście.Większość dzielnic w Nowym Orleanie wygląda jak na poniższych zdjęciach – stylowe, raczej niskie domy o charakterystycznej architekturze, ustawione wzdłuż jednokierunkowych ulic. Większość z nich była ozdobiona zielono-fioletowo-żółtymi barwami Mardi Gras.

Image

Image

Image

Czasem napotkać można też takie perełki ;)

Image

Image

W roku 2005 Nowy Orlean został nawiedzony przez huragan Katrina, który dokonał bardzo dużych zniszczeń. Do dziś miasto nie odbudowało się po tym kataklizmie i wiele dzielnic nie wróciło do dawnej świetności.

Image

Na szczęście centrum miasta i jego unikatowa architektura zachowały się całkiem dobrze.

Image

Nowy Orlean znany jest również ze specyficznej kuchni, która w dużej części bazuje na świeżych owocach morza – pycha:


Dodaj Komentarz

Komentarze (11)

elbe 17 kwietnia 2015 18:33 Odpowiedz
Dawaj więcej :>Czekam co będzie dalej.
kamil 18 kwietnia 2015 20:26 Odpowiedz
Fajna przygoda, ale nie przesadzaj z promocją dziennika lotów. Linki wewnątrz relacji są już zdecydowanie nie na miejscu.
silvershark1 18 kwietnia 2015 23:37 Odpowiedz
Świetny pomysł, by wypożyczyć mustanga! Koniecznie napisz, jak Ci się nim jeździło ;)
cinek83 21 kwietnia 2015 09:42 Odpowiedz
Super relacja. Powiedz mi skąd wypożyczyłeś Mustanga?podasz jakiś link?Cena?Wybieramy się na Floryda i szczerze to napaliłem się na tego Mustanga
szyn3k 21 kwietnia 2015 10:21 Odpowiedz
Pozwolę sobie odpowiedzieć, jak to wylądało u mnie. Samochód w USA zawsze wypożyczałem przez pośrednika - traveljigsaw.pl. Ubezpieczenie w cenie, przy dłuższym okresie (7 dni plus) możliwe pakiety - dodatkowy kierowca w cenie, pełny bak, gps, itp. Problem przy każdym wynajmnie jest taki, że wypożycza się auto o danej klasie. Mimo, że w wyszukiwarce pojawia się mustang, na lotnisku może się okazać, że dostępne jest camaro, lun nawet jedynie chrysler 200 sebring. Co prawda mustang i camaro są wliczane do kategorii convertible premium, ale różnie to bywa. Na dużych lotniskach, typu FLL i MIA, masz parking i wsiadasz do auta które Ci się podoba. Na mniejszych, kluczyki do konkretnego samochodu wydawane są przez obsługę przy ladzie. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
feel 21 kwietnia 2015 10:49 Odpowiedz
Widzę, że Mustang wzbudził zainteresowanie :) No to trochę więcej o sprawach związanych z autem.Samochód wypożyczyłem przez rentalcars.com z pełnym ubezpieczeniem itp. Kosztował mnie chyba jakieś 650zł za 3 doby. Tak jak pisze Szyn3k bookując samochód rezerwujesz klasę „convertible”, a nie konkretny model. W rezerwacji było napisane Ford Mustang, ale w nawiasie małym druczkiem „or similar” ;)Rezerwując przez pośrednika warto zwrócić uwagę, z jakiej firmy będzie samochód ostatecznie wypożyczany. Im większa firma tym większy wybór i dostępność samochodów. Warto też być upartym i cierpliwym – mi przy kasie powiedzieli, że nie ma obecnie Mustangów na parkingu i nie wiadomo kiedy wrócą. W zamian próbowali mi wcisnąć… Corvettę za dodatkowe 100$/dzień ;) Uparłem się jednak i okazało się, że znalazło się nawet kilka Mustangów i to bez czekania.Nie wiem, jaki miałem dokładnie silnik w moim Mustangu, ale zbierał się pięknie! Na dodatek przy spokojnej jeździe palił tyle, co zwykłe auto. Tu mała przestroga – w Miami i na trasie do Key West jest sporo policji – testowanie możliwości auta może się przykro zakończyć. Poznałem chłopaka, który wracając z Key West sporo przekraczał dostępne limity. Zatrzymała go policja i skierowali go na sprawę sądową. Mówił, że musiał zostać dłużej na Florydzie i przebookować loty, żeby wziąć w niej udział.Co do jazdy kabrioletem – ja jeździłem prawie cały czas bez dachu – nie ważne czy zimno czy gorąco, dla mnie rewelacja! Polecam jedynie zaopatrzyć się czapeczkę/kapelusik i jakiś szalik albo chustę na szyję, do ochrony przed słońcem i wiatrem.
mordek 19 maja 2015 10:07 Odpowiedz
Super relacja! Jedno z marzeń. Zainteresowałem się tym regionem po serialu Treme, który świetnie przedstawia całe miasto. Domyślałam się, że w następnej części będą korale z parady :)
feel 22 czerwca 2015 15:55 Odpowiedz
feel napisał:wkrótce poskładam film dokumentujący szaleństwa Nowego Orleanu :)No i jest obiecany film z Nowego Orleanu:https://vimeo.com/131420294TYLKO DLA DOROSŁYCH :!: ;)
sliwa122 22 czerwca 2015 19:03 Odpowiedz
Bardzo rozbawione towarzystwo 8-) a w szczególności dziewczyny ?
michalpatyk21 24 sierpnia 2015 15:06 Odpowiedz
Świetna sprawa, muszę się kiedyś wybrać do US. Który rocznik ten mustang? Ile kosztuje tam taka usługa?
feel 26 sierpnia 2015 00:08 Odpowiedz
michałpatyk21 napisał:Świetna sprawa, muszę się kiedyś wybrać do US. Który rocznik ten mustang? Ile kosztuje tam taka usługa?Mustang z wypożyczalni, więc rocznik raczej nowszy. Chociaż oczywiście wolałbym old-timera... ;) Koszty opisałem we wcześniejszej odpowiedzi